Przybiegłam do małej jak najszybciej potrafiłam. Zauważyłam ją leżącą pod drzewem i piszczącą z bólu.
-Co Ci się stało? -spytałam zmartwiona.
-Weszłam na drzewo i źle z niego zeskoczyłam. Chyba złamałam sobie łapkę. -powiedziała Claire z łzami w oczach.
Wzięłam małą na grzbiet i zaniosłam do swojej jaskini. Chciałam użyć mocy szamanki by pomóc z złamaną łapą. Udało się! Nasmarowałam łapę zagęszczoną krwią nietoperza (takie rzeczy posiada każdy szaman :D) i owinęłam zmiękczoną korą drzewa Wiggen. Claire musiała poleżeć z opatrunkiem co najmniej jedną noc by kość się zrosła. Dodatkowo kora powinna dodać jej więcej odporności.
Mała była smutna, że musiała cały dzień leżeć i się nudzić.
-No cóż... Tak też bywa... -powiedziałam do leżącego na moim posłaniu szczeniaka.
-Ten dzień trwa wieczność! -powiedziała zirytowana Claire.
-Następnym razem uważaj. Poza tym patrz! Już słońce zachodzi. Jak tylko się zrobi ciemno to idziemy spać. Teraz pójdę po coś na kolacje. -gdy skończyłam mówić odwróciłam się w stronę wyjścia z jaskini.
Po chwili już mnie nie było. Wróciłam z dwoma lisami, gdy się najadłyśmy zaczęło już być bardzo ciemno, więc poszłyśmy spać.
Claire? Brak weny :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz