wtorek, 10 grudnia 2013

Starzenie się wilków!

Dziś wszystkie wilki w watasze się starzeją o rok! Żaden szczeniak jeszcze nie jest dorosły!

Wasza samica alfa,
Megami

Zmiana pory roku!

Od teraz porą roku jest wiosna. Proszę zwrócić na to uwagę w opowiadaniach!

Wasza samica alfa,
Megami

Od Fabia - CD historii Luny

Widziałem strach w jej oczach i chęć ucieczki, lecz nie mogłem pozwolić na to, gdyż musiałem dowiedzieć się kim jest wadera. Szpiedzy i różne inne niebezpieczeństwa czają się nawet na tych terenach. 
- Oczywiście. 
Odparłem tylko na jej ostatnie zdanie, po czym kontynuowałem patrząc ciągle prosto w jej błękitne oczy. 
- Czy mogłabyś mi powiedzieć co robisz na tych terenach i kim jesteś? Teraz odejdę od ciebie, ale nie waż się uciekać, bo Cię dogonię i znów będziesz leżeć przygnieciona do ziemi. 
Rzekłem chłodno, a po chwili powoli zdjąłem łapy z wadery i odsunąłem się od niej. Nie za daleko, aby w razie czego szybko zacząć pogoń. Nie jestem co do niej przekonany, ponieważ nie widziałem jej wcześniej na terenach watahy. Owszem, jest możliwość, że dołączyła niedawno lub ma zamiar dołączyć. Za chwilę powinienem dowiedzieć się chociaż trochę kim ona jest i w jakim celu przybyła. Uważnie obserwowałem wilczycę i każdy jej ruch, a na mym pysku nie było widać żadnego wyrazu. Oczywistym faktem jest to, że nie mam zamiaru jej zabić... Nie wygląda na niebezpieczną, lecz pozory mogą mylić i trzeba być przygotowanym na wszystko. 
- A więc? 
Tak, popędzałem ją do odpowiedzi jak już podniosła się z ziemi. Pomógłbym jej wstać, gdybym wcześniej dowiedziałbym się kim jest. Nie jestem kompletną bestią bez uczuć, ale na tym świecie nigdy nie będzie bezpiecznie i na wszelki wypadek trzeba czasem użyć trochę siły. 

Luna?

Od Cordelii


Zwiedzałam tereny watahy, gdy nagle wpadłam na jakieś drzewo. 
- Ał... - usłyszałam. O co chodzi temu drzewu? Nie odpowiedziałam. Poszłam dalej. Poślizgnęłam się na mchu i spadłam na inne drzewko. Znów usłyszałam jęk. Zza drzewa wyszła jakaś pani.
- Witaj Cordelio. Czy wiesz kim jestem? - zapytała. 
- Tak wiem. Jesteś elfką leśną. - powiedziałam jakoś tak... z szacunkiem.
- Rozumiem. Nazywam się Naranca. Żyję w tym lesie. I mam do Ciebie prośbę... - urwała. Zastanawiałam się o co chodzi. Z jej oka poleciała łza. Tam gdzie spadła wyrósł kwiat, bardzo piękny.
- Czy możesz dla mnie iść na szczyt tamtej góry? - wskazała miejsce. Kiwnęłam głową i poszłam. Gdy byłam prawie na szczycie wpadłam w dziurę. Leżał w niej ogromny zielony smok. A koło niego żywy jeleń przygnieciony łapą. Jakoś wydobyłam jelonka, który gdy wróciliśmy, rzucił się na szyję elfki. Kobieta spojrzała na mnie i "weszła w moje ciało". Wyglądałam jak ona. W myślach usłyszałam głos:
~ Oto moc, którą Ci daję za pomoc. Przychodź do mnie codziennie, a będę twoją siostrą bliźniaczką~ - usłyszałam śmiech i znów elfka siedziała na konarze. Nie czułam jej obecności w ciele więc zgodziłam się, pożegnałam i poszłam do watahy. Po drodze wpadałam na kogoś. 

Ktoś?

czwartek, 5 grudnia 2013

Od Claire - CD historii Megami.

Napiłyśmy się. Woda była jak zawsze pyszna i orzeźwiająca.
- Ja pospaceruje po terenach, a ty co będziesz chciała teraz zrobić? - zapytała Megami.
- Ja się jeszcze pobawię na placu zabaw, dobrze?
- Okay.
Powspinałam się po drabinkach. Było mi smutno, że nie mam się z kim bawić, zeskakując z ścianki zobaczyłam kolorowego
motyla. Podążałam za nim chwilę, aż do czasu, gdy potknęłam się. Postanowiłam się nie cackać z tym owadem i wrócić.
Nagle zobaczyłam coś co mocno przykuło moją uwagę. Jakieś białe futro, podeszłam po cichu do zwierzęcia.
Wadera spała, powoli nastawał wieczór i nie chciałam jej zostawiać samej.
- Hej, wstawaj - budziłam waderę łapą.
- Co się dzieje?! Kim jesteś?! - wypytywała przestraszona.
- Spokojnie, nic ci nie zrobię. - próbowałam ją uspokoić.
- Dobrze, kim jesteś? - powtórzyła pytanie.
- Ja jestem Claire, a ty?
- Cordelia - odpowiedziała cicho.
- Chodź pobawimy się na moim placu zabaw!
- Nie mam ochoty się bawić.
- No dobrze, to chodź do Megami.
- Do kogo?!
- Do Megami. Megami to Alfa. Chodź już!
Szłyśmy do wilczycy w milczeniu. Od razu jak nas zobaczyła błyskawicznie podbiegła.

Megami?

poniedziałek, 2 grudnia 2013

niedziela, 1 grudnia 2013

Nowy szczeniak w stadzie - Cordelia!


Cordelia

Od Luny

Biegłam szybko przez ciemny las. Lodowaty wiatr wiał mi w pysk i czochrał sierść, gwiżdżąc przy tym złowieszczo. Zimny jesienny deszcz, wraz ze śniegiem padał z góry i kleił moje futro, które pod wpływem wody stawało się coraz bardziej ciężkie. Lecz czego się spodziewać po ostatnim dniu jesieni? Wyczułam, że wkroczyłam na czyjś teren. Na teren jakiejś watahy, niewielkiej, ale jednak...watahy. Zwolniłam i ostrożnie poszłam dalej. Najchętniej przebiegłabym całe terytorium tejże watahy, lecz nogi uginały się pode mną. Byłam zbyt zmęczona na zwiększenie tempa. Deszcz zaczął powoli zmieniać się w sam śnieg. Moje futro, które całe mokre było od deszczu teraz błyszczało się szronem. Ledwo idąc rozejrzałam się dookoła. W zaroślach usłyszałam cichy szelest. Wbiłam wzrok w tamtym kierunku, lecz nic nie dostrzegłam. Ruszyłam dalej. I znowu zatrzymał mnie ten już irytujący szelest. Przestałam zwracać na niego uwagę. Powoli poszłam dalej. Nie odwracałam się już za siebie, lecz nie na długo. Coś skłoniło mnie bym jeszcze raz spojrzała za mnie, między drzewa. Zmusił mnie do tego gardłowy warkot, narastający z każdą sekundą. Ów dźwięk przeraził mnie. Zatrzymałam się i odwróciłam. Tam gdzie spojrzałam nie było nikogo. Wtem poczułam na karku czyjeś zęby, a po chwili leżałam już grzbietem na zamarzniętej kałuży, która pod wpływem silnego uderzenia rozpękła się, a zimna woda spod warstwy lodu ochlapała moje futro. Chciałam uciec, lecz ktoś oparł na mnie łapy, nie pozwalając choćby wstać. Nie dostrzegałam nic prócz jego płonących ogniem oczu. 
- Kim jesteś i co tutaj robisz? - zapytał złowieszczym szeptem.
Ze strachu nie mogłam wykrztusić z siebie ani słowa.
- Kim jesteś i co tutaj robisz? - powtórzył. Zdobyłam się na odwagę i odpowiedziałam mu:
- Tylko tędy przechodzę. Możesz już mnie puścić?
Basior ani drgnął.
- Kim jesteś? - warknął.
- Może trochę grzeczniej? - oburzyłam się. 

Fabio, mógłbyś to dokończyć?

Od Fabia

I znów zaczyna się kolejny jesienny dzień... Nie jest to za wesoła wiadomość dla mnie, w końcu już od kilku dni szukam jakiejś watahy. Wcześniej dawałem sobie radę i znajdowałem przeróżne watahy dość szybko. Szedłem wolnym krokiem, a moje futro delikatnie powiewało na chłodnym wietrze. Nagle zatrzymałem się i odwróciłem łeb w bok, ponieważ coś usłyszałem. Był to szelest, jakby coś albo ktoś przebiegł obok mnie. Po chwili zauważyłem pewną waderę, która mnie obserwowała schowana w zaroślach. Zwykły wilk? Samotnik? A może jakiś szpieg? Różne pytania pojawiały się w mojej głowie, ale chyba uzyskam na nie odpowiedź, bo wadera wyszła wolnym krokiem ze swej kryjówki. Stanęła przede mną i teraz widziałem ją w całej okazałości. Miała czarne futro i błękitne oczy, szczerze mówiąc prezentowała się wspaniale. W końcu zacząłem mówić spokojnym głosem w którym można było usłyszeć też delikatną nutkę zaintrygowania.
- Witaj, nieznajoma. Nazywam się Fabio i błądzę po tych terenach już od kilku dni. Czyżbyś należała do jakiejś watahy stąd?
Bardzo mi zależało na jej odpowiedzi, chociaż tego nie okazywałem na zewnątrz. Gdyby odpowiedź okazała się potwierdzająca byłbym już prawie przy końcu włóczenia się. Nadeszłyby lepsze dni, w końcu wataha to wataha, a nie życie samotnika. 


Megami? :>